Książeczka ta to bardzo ciekawy i w miarę przystępnie przedstawiony zbiór dywagacji prezentujący ewolucję różnych teorii dotyczących istnienia wszechświata i jego początków. To próba poznania i zrozumienia nieznanego oblicza narodzin wszechświata i praw nim rządzących (albo i bezprawia 😉), próba włożenia go w ramy ze znanych i dostępnych nam (tzn. naukowcom, wizjonerom) materiałów. Ciężkie zadanie... Spekulacji mnóstwo, ciężko sobie wyobrazić niektóre rzeczy, spora ilość w ogóle poza moim horyzontem zdarzeń… 😉 (naga osobliwość… ), o innych to nawet strach wspominać. Do części sama bym coś wtrąciła - według mnie rozszerzający się wszechświat wypełniał i mieszał się z przestrzenią, którą przenikał – no nie potrafię inaczej zrozumieć tego jak powstała ta cała materia we wszechświecie, która wygląda teraz tak jak wygląda… coś na zasadzie wyciśniętej pianki z pojemnika. Miewacie czasem takie myśli, jak to się wszystko zaczęło? I tak na serio próbujecie to sobie wyobrazić? Wcale nie jak rozszerzający się balon? Wcale nie gładki? Mnie lektura dodatkowo pobudziła do myślenia, zadałam sobie wiele pytań w moim małym kobiecym rozumku, a za chwilę własne pytania ujrzałam zmaterializowane przy pomocy tuszu na stronach książki, co podwyższyło nieco moje poczucie wartości i uznania we własnych oczach. A bywam dla siebie naprawdę surowa… Bo przyznać muszę, że często mam obawy przed przystąpieniem do tego typu literatury. Obawy z powodu swojej niedostatecznej wiedzy w pewnych zakresach. ...