Mam nieszczęście należeć do tych ludzi, którzy rzadko odkładają książki. „Jak to, ja nie dam rady?”, „Nie, dam mu/jej szansę”, „Może się rozwinie”, „To nie może być takie złe”. Wiecie, takie właśnie myśli chodzą mi po głowie, kiedy czytam jakiegoś gniota. To czemu nim nie rzucę w kąt? Bo po pierwsze: książkami się nie rzuca, a po drugie, uczono... Recenzja książki Templariusze i asasyni