Tamtego lata w Bułgarii

Pamiętam jak kilka dni temu, natknęłam się na tą książkę, która leżała odłożona, przez jakiegoś czytelnika/czytelniczkę na półkę, jako nietrafiony wybór. Ja zakochałam się w okładce, a jak przeczytałam opis umieszczony na tylnej okładce to "przepadłam". Muszę się przyznać, że rzadko sięgam po romanse, a zwłaszcza po takie, gdzie dominuje część obyczajowa, lecz jak już to zrobię, to czytelniczy efekt, jest "piorunujący".

Znajdziemy tutaj historię młodzieńczej miłości Łucji i Borysa, tej pierwszej i w ich przekonaniu wiecznej. Bardzo utożsamiłam się z główną bohaterką, ponieważ mi także taka miłość się zdarzyła, podczas mojej wycieczki po Bałkanach. Przeżycia Łucji, jej miłość nie tylko do Borysa, ale także do Bułgarii, była ukazana w sposób nienachalny, miłość z rodzaju tych, która jest bardzo ciężka w utrzymaniu, bo musimy pamiętać, że w latach 80-tych nie było internetu, facebooka, a do innego kraju, można było wyjechać jedynie na wczasy, czyjeś zaproszenie lub jako sportowiec. Nadszedł czas na najbardziej urzekającą część całej książki: opisy historii, nawyków, kuchni, oraz niezwykłego, tak bardzo mi bliskiego i znajomego krajobrazu bułgarskich miast. Łucja pojawia się w Bułgarii kilkakrotnie i wraz z nią i jej towarzyszami, "odbywałam wędrówkę" po Burgas, Warnie
czy oczywiście Sofii. Książka jak najbardziej godna polecenia i nieprzespanej nocy.