Na pozór jest to osobisty dziennik Piotra Zaczkowskiego, prowadzony w latach 1975–2012. W rzeczywistości jednak jest to utwór o wyrafinowanej strukturze: połączenie prywatnego dokumentu z literacko zakrojoną autobiografią. Diariuszowe zapiski intymne mieszają się z raptularzem artysty, który obok spontanicznych uwag notuje też swoje artykuły i recenzje teatralne, a zwłaszcza wiersze. Nie dość na tym, rejestruje również bieżące dokumenty – świadectwa szkolne i dyplomy, korespondencję prywatną i urzędową. Więc jeśli dziennik – to montowany, fingowany, kreowany post factum z ogromnego domowego archiwum. Tytuł Szkoła złudzeń brzmi romantycznie, bo jest to rozpisany na daty Bildungsroman, opowieść rozwojowa ogarniająca ponad trzydzieści lat z życia artysty imającego się najrozmaitszych zajęć. I jest to także dziennik duchowy, próba wyznania tego, co najważniejsze. Sztuka i praca spychają tutaj na drugi plan historię, politykę i życie osobiste autora, choć szkolna trauma pozostaje tym doświadczeniem, którego nie sposób zapomnieć, które wciąż powraca i dramatyzuje narrację. Scenerią zdarzeń jest Śląsk, wielkoprzemysłowa prowincja, przestrzeń nacechowana prowincjonalną aurą, kompleksami, problemami, rzadziej urokami. Aleksander Nawarecki