Autor dobrał dosyć niespotykany styl pisarski do swojej książki. Cokolwiek nam tłumaczy jako narrator, to nawet zadaje pytania, niby sobie, ale wiemy, że chodzi nawet o nas, co my byśmy myśleli w danym momencie o tej sytuacji. Bardzo dużo rzeczy nam opowiada, więc dialogów nie ma zbyt dużo. Z pewnością obrał styl pod górkę, gdyż zanim cokolwiek się wydarzy, to wprowadza nas z wolna, ukazuje co pojawia się po drodze i później leci z górki wydarzeniami, których raczej się nie spodziewaliśmy. Później ponownie to samo. Wiemy zatem, że tak szybko nie da się przestać jej czytać, gdyż przerwę można zrobić jedynie po zlocie z górki, bo wcześniej jest za bardzo wciągająco. Historia pokazuje nam losy zwykłego mężczyzny, któremu marzy się wielka kariera pismaka. Oczywiście doczekał się wciągnięcia w wydarzenia, lecz pewien był, że sam będzie sobie panem. Niezbyt miłe zaskoczenie spotkało go niedługo po tym, kiedy zdał sobie sprawę, że został wykorzystany i to przez osobę, która lubi krzywdzić innych. Niby dostał to na czym mu zależało, ale czy teraz jest szczęśliwy? Dodam wam tylko, że trupy, które tutaj spotkamy będą podziurawione przez szkło, które będzie tkwiło w ich ciele. Stąd nazwa Szklarz. Nie będą to smaczne opisy, choć co ciekawe, porównania, które autor zastosował są nie tyle konkretne, ile nieraz nieco zabawne. Główna postać ma ogromny talent do korzystania ze swojej wyobraźni, a co za tym idzie, nawet okrutne zjawiska będą zwracały na siebie uwagę przyrównaniem ich do innych rzeczy, które poznamy.
,,Goły, cały we krwi tors, naszpikowany bodajże nawet nie kilkunastoma, a kilkudziesięcioma ostrzami. Te sterczały z jego boków, brzucha, spod żeber, z gardła, czy były wbite pod pachami. Nie brakowało ich również, choć w mniejszej liczbie, na ramionach czy szyi nieszczęśnika, no i po jednym w oczodołach, co miało w sobie coś nawet bardziej przerażającego i dramatycznego od całej reszty."
Pozostałych opisów wam zaoszczędzę:-) Teraz wiecie jak miłe to były opisy i nie ważne, że straszne, one nie przerażały. Były poddane pod zaskoczenie, zadziwienie, jakby nawet podziwianie dokonanego czynu, a nie efekt, który powodował ciarki na ciele. Dlatego uważam, że książka jest znakomita, bo nie straszy, tylko pokazuje zbrodnie od technicznej strony. Nawet nie pamiętam, czy jeszcze ktokolwiek pisał pod takim kątem. W każdym razie podobała mi się, choć rozłożyłam ją na kilka dni ze względu na jej gabaryty. Zachęcam, abyście i wy poznali autora, bo zwyczajnie warto:-)