Jednak tematyka wojny, Niemców i Polaków oraz pogranicza i zmiany granic mnie nie opuściła.... Ale jakże to inna książka w wymowie, w klimacie, w odbiorze. Coś pięknego. To zbiór opowiadań, dziejących się w Gdańsku, Danzig w czasach od lat 30-tych po współczesność. Mamy tu krótkie historie różnych ludzi i ich dramaty związane z wojną, zmianą granicy, końcem dawnego świata itd. Najbardziej przejmujące dla mnie było opowiadanie o tej żonie, która czekała na męża oraz o dziecku, które widziało więźnia i to pierwsze, o weteranie z Afryki.
Są tutaj ludzie, z ich życiem i dramatami, Polacy i Niemcy, dobrzy i źli, nie mający wpływu na to, czy przydzielono ich do wojska niemieckiego, czy wywiezionych do Stutthofu. Oni przeżywali te swoje dramaty i to, co Wielka Historia na nich zsyła, ale przeżywali to całym sobą, jak mogli, tak, żeby żyć dalej albo nie żyć. Jest w tym piękno i uniwersalizm,piękno, którego nie było w 'Drachu'. Jeszcze jednego nie było w 'Drachu' a jest w 'Szeptach' - to piękno artystyczne tych książek. I powiem Wam, że faceci pisarze o takiej wrażliwości artystycznej jakoś bardziej pasują mi, oczywiście książkowo.