Można by pomyśleć, że to zwykły harlequin młodzieżowy, wsparty elementami fantastyki. Ale zwykły harlequin nie ma takiej siły przyciągania. Bo "Szeptem" ma. Oczywiście jak mogłoby zabraknąć szlachetnego przystojniaka i atrakcyjnej niewiasty? Przecież to prawie gwarancja dobrej sprzedaży (a przynajmniej wśród fanek niegrzecznych i pięknych facetów)! Ale mimo tego wszystkiego naprawdę mi się spodobała. Wciągnęła mnie niczym dobry kryminał, czym prawie jest. No i trudno zaprzeczyć temu, że każdy z żeńskiej części czytelników ujął tajemniczy arogancki i intrygujący Patch. Po prostu wiem, że tak jest. Cóż, bardzo dobra książka. Co prawda, zarwałam przy niej noc, ale nie żałuję. Nawet wszystkich lekcji, które przespałam, aby nadrobić zaległości w śnie, nie żałuję. A teraz, gdy już po książce, czas pomyśleć o jej kontynuacji czyli natychmiastowej wizycie w bibliotece. Właściwie to dziwne,ponieważ zazwyczaj już od pierwszej przeczytanej strony myślę, jak będzie wyglądała opinia o danej książce. Broń Boże, nie czytam ich, aby potem dodawać tylko o nich opinie, ale aby porównać początkowe wrażenie z końcowym. W każdym razie przy tej książce ani razu nie pomyślałam o opinii. To typowy znak na to, że wciąga i odwraca uwagę od całego świata. Pasjonujące.