Przeszło rok minął od ukończenia przeze mnie trylogii Pierwszego Prawa i zaczynając przygodę z kolejną serią Abercrombie' go nie miałam pojęcia, że te dwie serie będzie łączyć kilka wybitnych postaci znanych z poprzedniego cyklu. Długa przerwa jednak zrobiła swoje i po tak długim czasie nie jestem w stanie przypomnieć sobie co ważniejszych osobistości z wyjątkiem pewnego charyzmatycznego arcylektora -a teraz już ekscelencji- Glokty, postaci, która wryła mi się w pamięć i w poprzedniej serii absorbowała najwięcej mojej uwagi. Z przypomnieniem sobie reszty postaci mam spory kłopot stąd trochę żałuję, że nie złapałam za "Epokę Obłędu" od razu po ukończeniu PP. Niby można ten cykl czytać bez znajomości poprzedniego ale uważam, że znajomość PP skutecznie wzbogaci wrażenia z czytania "Epoki obłędu".
Od ostatnich wydarzeń w świecie PP mija 30 lat. To niejako powtórka z tego, co nam autor serwuje w trylogii Pierwszego Prawa. Starzy bohaterowie nadal gdzieś tam są ale pierwsze skrzypce wiedzie tutaj ich potomstwo. Mało się tutaj (jak na razie)dzieje co może sugerować, że pierwszy tom jest tylko takim preludium do nakreślenia całej opowieści, wstępnym rozstawieniem pionków na szachownicy i przyczynkiem do późniejszego rozpędu całej akcji. Może i rzeczywiście można odnieść wrażenie lekkiego przynudzania ale cięty i ironiczny humor Abercrombie'go trochę nadrabia te braki fabularne. I tym razem moja uwaga w większym stopniu została skupiona na postaci Savine dan Glokty (to chyba dziedziczne😉), której wątki śledzę że zdecydowanie większą uwagą niż całej reszty postaci.
Pomimo paru potknięć językowych (tłumacz się chyba rozłożył, albo znowu korekta czegoś nie wychwyciła), Abercrombie robi kapitalną robotę i nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
Klasa sama w sobie.