Luna to babka Nory, właścicielka pensjonatu i najstarsza z kowenu w Black Crow. Zawsze elegancka i zadbana. Lubi rządzić i kontrolować, czego z kolei nie cierpi jej wnuczka. Są wiedźmami.
Czternaście lat wcześniej zaginęła Sara. Nora wprowadza się w trans aby z pomocą przodków dowiedzieć się czegoś na ten temat i ... być może ją odnaleźć. W realnym świecie jest właścicielką księgarni, gdzie pracuje Hanna. Ona po pracy zajmuje się taksydermią.
Tajemnicza przesyłka z naturalnym kadzidłem, burza, brak prądu w całym miasteczku, rzucanie klątwy na toksycznego faceta Hanny, drzewo, które przywaliło w samochód jej babki i wielki, czarny pies oraz pewien nieznajomy - wszystko na raz spadło na bohaterkę i miasteczko.
"Każdy ma takiego diabła, na jakiego zasłużył." (str. 62)
Narratorami są Wiedźma i Łowca. Ich drogi spotykają się nieprzypadkowo. Bo On ma plan do zrealizowania. A Ona jest jego częścią.
Ale gdy wszystko wymyka się spod kontroli, robi się ... interesująco mrocznie. Bo Diabeł nie cofa się przed niczym i nikim (chyba). "Po trupach do celu" to jest delikatne określenie tego, co się tu dzieje. Zabawa trwa. Nie jest ani grzeczna ani bezpieczna, ale z drugiej strony oczyszczająca, pokazująca często brutalną prawdę, obnażająca skrywane tajemnice i przewinienia, wszystkie kłamstwa.
Rytuały, klątwy, zaklęcia, brutalne zabójstwa i wypadki, seks, magia, fantazje i marzenia, polityka. To wszystko i jeszcze więcej znajdziecie w tej książce.
Historia nie była zła. To ja chyba zbyt słabo skupiałam się na jej czytaniu. Jakoś tak wyszło🥺