Chyba najbardziej niezwykła latarnia morska o jakiej słyszałam znajduje się w ... Szwajcarii. Paradoks, prawda? Ale jednak tak jest. Na przełęczy Oberalp stoi 14-metrowa replika latarni, znajdującej się w Holandii, tam gdzie Ren uchodzi do morza. To taka klamra spinająca dwa końce Renu. I chociaż o tej latarni nie wspomina się w książce to chyba może być przykładem, że w latarniach morskich drzemie jakaś siła i magia, że nawet kraje bez dostępu do morza, pragną własną posiadać, nawet w ramach ciekawostki i atrakcji turystycznej.
,,Światło na krańcach świata" to zestawienie już prawdziwych, poważnych latarni morskich, które przez wiele lat zapewniały bezpieczeństwo podróżującym. Autor wybrał zaledwie 34 z różnych zakątków świata aby tylko nakreślić jak fascynujące, niesamowite, czasem tragiczne czy bardzo dramatyczne historie się z nimi wiążą. W krótkich notkach, kreśli zaledwie szkice. Ale są to szkice bardzo wymowne. Dużo mówiące o sile ludzi decydujących się na pracę latarnika, o ich poświęceniu, zdecydowaniu ale także o samotności i rozpaczy. Chyba żaden zawód, tak jak latarnik, nie mówi wiele o kondycji ludzkiej, i chyba on najbardziej wyciąga na wierzch słabości, wątpliwości ale także pokazuje prawdziwe wewnętrzne mocarstwo. Chociaż pierwsze co się nasuwa, to myśl, że jest to praca przeznaczona tylko dla mężczyzn bo także były kobiety, które odnajdywały się w jej wykonywaniu a nawet, po latach, doczekały się nazwania latarni swoim imieniem.
Ten mal...