Historia przełomu lat 90 i 00. Jedyny świadek koronny związany z królem spirytusu w niezwykłej rozmowie z dziennikarzami.
Ludzie „Carringtona” rozwiązywali problem szybko i skutecznie: worek wapna, zwłoki, worek wapna.
Ofiara była umówiona niby na zwykłe spotkanie. Bagażnik wyściełano folią, żeby krwią nie pobrudzić auta. Groby wykopywano przed egzekucją, dowozili worki z wapnem. To była ich ulubiona metoda. Najbardziej radykalna, ale i najbardziej pewna. Potem tylko przekopywało się zwłoki, żeby nie odnalazła ich policja. Dlatego te osoby do dziś uważane są za zaginione.
W latach 90. mafia działała nie tylko wokół Warszawy
Na Dolnym Śląsku niepodzielnie rządził wówczas „Carrington” okrzyknięty królem spirytusu. Jego gangsterzy mają na sumieniu przemyt, napady na tiry i kilkadziesiąt zabójstw. Struktury te zostały rozbite m.in. dzięki zeznaniom świadków koronnych, takich jak Dariusz.