Ten najszerzej chyba zakrojony system historiozoficzny czasów nowożytnych obejmuje dzieje dwudziestu trzech pełnych cywilizacji, trzech cywilizacji poronionych oraz pięciu wstrzymanych w rozwoju.
Wszystkie one, zdaniem autora, przeszły przez kolejne fazy genezy, wzrastania, załamania, dezintegracji i rozkładu. Nie oznacza to jednak, że tak być musiało-prawa historyczne wyrażają, według Toynbee'ego, tylko tendencje, nie zaś absolutną konieczność. W przeciwieństwie do fatalistycznej koncepcji Oswalda Spenglera, źródłem ruchu dziejowego w "Studium historii" jest wolna, stanowiąca o sobie ludzka podmiotowość, wpisana jednakże w eschatologiczny plan Bożej Opatrzności. Empiryczny punkt wyjścia zmierza tu w kierunku transcendencji; historia staje się teodyceą, a historyk-prorokiem.