Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po trylogię „Matki Rzeszy” to proponuję zrobić to jak najszybciej. To obraz drugiej wojny światowej wciąż jeszcze mało znany, a dodatkowo ukazany z punktu widzenia niemieckiej kobiety. Druga wojna światowa to nie tylko obozy koncentracyjne, Pawiak, Powstanie Warszawskie i cierpiący z głodu, chłodu i bólu Polacy, Żydzi i obywatele innych niż Niemcy narodowości, to również mało znany dotąd temat organizacji Lebensborn i życie Niemców niesympatyzującym z ideologią nazistowską.
Sabina Waszut pokazuje wojnę i czas powojenny skupiając się na życiu obywateli niemieckich, a właściwie to głównie niemieckich kobiet, które często równie boleśnie odbierały rzeczywistość tego trudnego dla wielu czasu.
Dramat dzieci różnych narodowości (ponieważ wśród nich były nie tylko dzieci polskie) to temat, który zgłębiłam bardzo dokładnie pisząc powieść „Pamięć dla Heleny”, ale ja pokazałam organizację Lebensborn z punktu widzenia młodej Polki, a autorka trylogii „Matki Rzeszy” zrobiła to z punktu widzenia młodej Niemki. To bardzo ważny temat odnoszący się do drugiej wojny, bo o Domach Matek, czy potocznie nazywanych „stajniach rozpłodowych kobiet” czy o przechowalniach dzieci germanizowanych i oddawanych do adopcji niemieckim rodzinom, wciąż wielu nie wie nic.
Autorka przedstawia również dramatyczne losy wielu niemieckich kobiet, które próbując odnaleźć się w upokarzającym, pełnym brutalności świecie żyją w ciągłym poczuciu winy. Ale czy to właśnie one, zwykłe kobiety winne były tego co wymyślił Hitler i wierni jego ideologii naziści?
Główna bohaterka zanim spokojnie wróciła do rodzinnego domu przeszła nie tylko piekło do jakiego zabrali ją rosyjscy żołnierze, ale również piekło powojennej podróży, która była dla niej o tyle trudna, że musiała ją przebyć z maleńką córeczką.
My, żyjący teraz w innym świecie, nawet nie potrafimy sobie wyobrazić tego, co musieli przeżywać wracający do domów ludzie, nie wszystkim udało się bezpiecznie wrócić, bo po drodze na przeszkodzie stawały zarówno warunki pogodowe, jak i głód i ogromne osłabienie.
Przedstawione w powieści kobiety musiały być silne zarówno fizycznie jak i psychicznie, bo żadna z nich nie wiedziała jak będzie wyglądała ta powojenna normalność, czy zwróci im radość życia, czy ją odbierze całkowicie.
O traumie i stresie pourazowym wracających z wojny żołnierzy też niechętnie się mówi, a przecież tak wielu mężczyzn, przed wojną pogodnych, radosnych i pełnych życia wróciło do domu całkowicie odmienionych, stanowiących ludzkie wraki.
Autorka dosadnie i bardzo dramatycznie opisała to, jak ta okrutna wojna zniszczyła młodego mężczyznę, kiedyś przyjaciela, ukochanego syna, a teraz potwora topiącego swoje traumy i wspomnienia wojenne w alkoholu i reagującego nie tylko na obcych, ale i na najbliższych brutalną agresją. Ilu takich mężczyzn jak Markus nie potrafiło się odnaleźć w powojennej rzeczywistości?
O tym, do czego byli zdolni Rosjanie wiemy z wielu opowiadań ludzi, którzy przeżyli wyzwolenie, niewiele trzeba, aby wyobrazić sobie jak ci zwycięzcy zachowywali się na zagarniętych przez siebie ziemiach, zamieszkałych przez znienawidzoną ludność niemiecką.
Może po przeczytaniu tej książki, a właściwie to całej trylogii ktoś pomyśli o tym, jakimi ofiarami wojny byli zwykli Niemcy, którzy często nie sympatyzowali z polityką nazistów, lub ci, którzy często próbowali tylko przeżyć. Jak wielu z nich działało w ruchu oporu nie zgadzając się z polityką Hitlera. Ale dla armii wyzwoleńczej byli tak samo winni jak wysoko postawieni stronnicy wodza.
Wiem, że kiedyś jeszcze wrócę do tej historii i wówczas przeczytam ją ponownie od początku do końca bez kilkumiesięcznych przerw między tomami, ponieważ Sabina Waszut porusza ważne tematy i bardzo ciekawie o nich pisze.
I chociaż Ruth była Niemką, początkowo zaślepioną ideologią Führera, to bardzo jej kibicowałam, bo była również zwykłą młodą kobietą, dobrą matką i kimś, kto potrafił kochać całym sercem.
Świetnie wykreowane osobowości bohaterów to moim zdaniem jeden z wielu pozytywnych akcentów tej ponurej historii. A ciekawie poprowadzona fabuła nie pozwala na uczucie znużenia podczas czytania co niestety zdarzało mi się przy wielu książkach, nawet tych odnoszących się do tematyki wojennej.
Czy historia Ruth skończyła się dobrze czy źle musicie doczytać sami, ja ze swojej strony gorąco polecam nie tylko tę książkę, ale całą trylogię. Myślę, że fabuła zaskoczy nie tylko miłośników książek o tematyce wojennej, a zgłębienie wiedzy o Lebensborn czy niemieckim ruchu oporu z pewnością pozwoli odkryć coś, czego do tej pory nie wiedzieliście o drugiej wojnie.
POLECAM wszystkie trzy tomy MATEK RZESZY i bardzo dziękuję Autorce za ciekawie spędzony czas, a Wydawnictwu Książnica za możliwość przeczytania tego ostatniego tomu w ramach współpracy barterowej.