Przeczytane
Bardzo dobra jak na kontynuację, bo z reguły jest tak, że to pierwsza część serii wypada lepiej, niż kolejne. W tym przypadku jest odwrotnie. Tym razem bohaterki są znacznie dojrzalsze, w szczególności Tibby, która nadal cierpi po stracie Bailey. W tej części udało mi się polubić Carmen - wcześniej okropnie mnie irytowała, jednak tym razem jej wątek jakoś mnie do niej przekonał. Cieszę się, że autorka ograniczyła się troszkę w kwestii spraw sercowych dziewczyn. Moim zdaniem wątek Bridget, pozbawiony chłopaków, randek itp., był bardzo ciekawy. Co do Leny, mojej ulubionej postaci, to było mi jej strasznie żal. Zastanawiam się tylko, czy Brashares już na dobre zamknęła rozdział Kostosa. Podsumowując: warto przeczytać, jeśli pierwsza część wywarła na Was jako takie pozytywne wrażenie. Wiadomo, że nie jest to literatura z górnej półki, aczkolwiek czyta się przyjemnie, a przecież o to tu chodzi.