Koszmarny knot. Duży zbiór niedokończonych, bezsensownych, takich „od czapy”, opowiadań na najróżniejsze, najczęściej zupełnie bezsensowne tematy. Jakiś facet z zespołem przewlekłego zmęczenia, historia związana z początkami używania żarówek, o jakichś Cyganach albo tworach cyganopodobnych, o obyczajach Jakutów… Nie tylko opowieści są niedokończone – w książce są setki, może nawet tysiące niedokończonych zdań. I błędy. Koszmarne, w tragicznej ilości: „bardziej przezorniejsi” (177), „pani Adel chciał sprawić” 60), „on nie miał przed nią tokowych oporów” (64), i tak dalej, strona za stroną, kartka za kartką. Tego się nie da czytać! Tak to właśnie jest z self-publishingiem i Polakami, którzy wyobrażają sobie, że polskie obywatelstwo oznacza automatycznie dobrą znajomość języka polskiego.
Jednak przy okazji tej koszmarnej lektury zastanawia mnie coś innego. Patronat nakanapie.pl i bardzo długa reakcja redakcji na odrażającą, wulgarną napaść na autora nienajlepszej opinii. Jedno z drugim sprawia, że poważnie zastanawiam się, czy nakanapie zostać na dłużej, zwłaszcza, że wcale bym się nie zdziwił, gdyby autor tego bubla okazał się pracownikiem lub współwłaścicielem tego przedsięwzięcia.