Nie skończyłam tej książki, ale wiem, że nie muszę. Schemat za schematem, typowy bad boy, a nawet kilku i główna bohaterka ''inna niż wszystkie", która też oczywiście nie uważa się za piękność, a do tego ekstrawertyczna, głupktowata przyjaciółka. Rodzice nie wiadomo po co istnieją w tej historii, znasz markę każdej rzeczy używanej przez bohaterów, a nasza protagonistka wstydzi się użyć słowa penis. Generalnie zachowania bohaterów pozbawione sensu, tajemnice robione na siłę i teksty dające dreszcze w negatywnym znaczeniu, np. "Bo albo mogłem cię polubić... [...] Albo cię zerżnąć/ "Taa, mała, właśnie cię wypierdoliłem". Główna bohaterka, Madison, chyba nie do końca się przejmuje, że jej ojciec miał kochankę, a jej matka użyła tej broni właśnie przez niego, w sumie ten wątek, który był najbardziej interesujący z samego opisu, wydaje się nie mieć kompletnie znaczenia na dłuższą metę i jakby go nie było i zmienić wersję na taką, gdzie matka bohaterki po prostu odeszła i porzuciła swoją córkę, to wiele by to nie zmieniło.
Bardzo mnie rozbawiło, gdy ojciec Madison chciał ją ukarać, to był początek jednego z rozdziałów i po jednym słowie "Madi?'' i kolejnych kilku akapitach rozmyślań Madison i słowach nowej partnerki ojca, powiedział w końcu "- Już więcej żadnych imprez. - Po tych słowach znika na korytarzu, a Elena rusza w ślad za nim". To wszystko, to absolutnie wszystko na ten temat.
Jak wiadomo powszechnie, sceny seksu w takich książkach, nie są zbyt dobre i w tym pr...