W 25. rocznicę śmierci poety prezentujemy bardzo obszerny tom Sprawdzone sobą. Ponad połowę zawartości książki stanowią wiersze, które autor wybierał do swoich retrospektywnych zbiorów; znajdują się tu utwory z tomów Obroty rzeczy, Rachunek zaściankowy, Mylne wzruszenia, Było i było, Odczepić się, Rozkurz, Oho. ?O formę już się nie martwię. Nawet nie martwię się o to, że mi się coś tam rozpycha czy za długie. W pewnym okresie chciałem z jednej strony, aby było nie za długie, zwarte, a z drugiej strony chodziło o to, żeby przeszła sytuacja z dowcipami sytuacyjnymi czy dialogowymi, z dokładnościami, z konkrecikami. Zrezygnowałem z tego martwienia się, że coś tam za długie. Treść jest ważniejsza. Tyle, ile trzeba ? zostanie?. (...) Wiersze moje od paru lat powstają z rzeczywistości, nie z wymysłu, tylko z dziania się. Dążę do tego, żeby to, co pisane, było zapisaniem mówionego. I żeby pisanie nie zjadło mówienia. To, co jest warte z języka mówionego, to się zapisuje. A to z napisanego ? jest potem mówione na głos. Jak wiersze. I tak te dwa języki nawzajem się popierają. Poezja osiąga swoje pełne bycie, gdy jest mówiona na głos. To jedno moje kryterium, a drugie, że to, co ja piszę, jest związane jakoś z tym, co się dzieje dookoła z językiem mówionym, łowionym. Szukam tych żywych docieków. Żeby robić literaturę, nie należy nigdy sięgać do literatury. Trzeba ją robić z czegoś żywszego i innego, właśnie z życia. Z życia i przeżycia. Sztuka jako źródło jest tu także nie do odjęcia. Pytano mnie i o to, czy żeby uczciwie pracować dla literatury, trzeba się czegoś wyrzec. Na pewno tak. To chyba tak jest z każdą dziedziną. Żeby coś zrobić, trzeba czasu. Doświadczeń. Całych ciągów przez całe lata. Z tym, że ja nie czuję, że się wyrzekłem (czego? ? nawet tego nie wiem). Na tym polega chyba to, że się można łatwo wyrzec. Ale czego? Niepisania? Chęć ? to byłoby dopiero najgorsze. Więc może nie wyrzekłem się niczego... A odwrotnie.?