Budapeszt. Tętniący życiem pośród wąskich uliczek, malowniczych mostów i urokliwych knajpek. Istny raj dla artystów. W sam raz na wielką miłość, spacery we dwoje i marzenia o wspólnej przyszłości. Czy to aż tak proste? Na początku Adrienn poznaje Davida. Niewiele czasu potrzeba, by przekonać się, że w tym przypadku banalny, a jednocześnie nieczęsto już spotykany, scenariusz klasycznego love story to raczej pobożne życzenie tego, kto więcej tutaj czuje. W tej parze to Adrienn kocha, dla Davida uczuciowość to przejaw słabości i niedojrzałości. Czy tej dwójce jest do siebie po drodze? Trudna sztuka. Jednak to do dziewczyny należy ostatnie słowo. Czy zdecyduje się przyjąć system wartości chłopaka i nauczy się z nim żyć, czy też odejdzie od Davida, pomimo obaw co do czyhającej na nią za rogiem samotności? Już chwilę później możemy prześledzić, co stanie się, gdy Adrienn podejmie dwie z gruntu różne decyzje. Kolejne rozdziały przeplatają się ze sobą, tworząc dwa odmienne scenariusze życia tej samej osoby, Adrienn Madar. Budapeszt jest tu tłem dla lęków, wzruszeń i radości bohaterów, jednocześnie uczestnicząc w ich wspólnej tragedii. Miasto będące niejako trzecim bohaterem powieści i nietuzinkowe rozwidlenie akcji wyróżniają ,,Spacer spalonym mostem'' na tle innych książek. Za to rozbudowane wątki psychologiczne mogą stać się gratką dla bardziej wymagających czytelników, w których refleksja powstała na skutek jej lektury, nie pozwoli im wrzucić tej historii do jednego worka z opasłymi romansami naszych czasów.