Młody oficer brytyjskiej marynarki handlowej pod wpływem nagłego znużenia porzuca dotychczasową pracę i zastanawia się nad powrotem do kraju. Zmienia jednak zdanie, gdy pojawia się perspektywa objęcia dowodzenia na innym statku, którego kapitan zmarł nieco wcześniej. Pierwszy rejs okazuje się koszmarem - cisza morska unieruchamia statek, na pokładzie szerzy się febra, a przesądny pierwszy oficer twierdzi, że wszystko to sprawka mściwego ducha poprzedniego kapitana. Zachwycony swym awansem bohater musi się teraz zmierzyć z ciężarem odpowiedzialności za statek i załogę.
Przydługi wstęp na lądzie nieco mnie znużył, a relacjonujący wydarzenia bohater nie wzbudził mojej sympatii, jednak od wejścia na pokład opowieść robi się ciekawsza, w miarę jak narrator wyzbywa się swojej arogancji i docenia zalety otaczających go marynarzy. Pod koniec opowieści nabieramy przekonania, że będą z niego ludzie.