Nora Roberts choć swoją kryminalną serię Oblicza śmierci wydaje pod pseudonimem J.D. Robb, by oddzielić swoją twórczość romansowo-obyczajową od kryminalnej, i tak zawsze w tej serii przemyca kilka romansowych scenek. W tomie czwartym “Śmiertelna ekstaza” jest ich dosyć sporo i choć są one uzasadnione (główna bohaterka właśnie kończy swoją podróż poślubną), to jednak widać po nich, że pisane były w poprzednim wieku - pod koniec, ale jednak wtedy sposób wyrażania takich motywów był inny. Za to absolutnie tego nie czuć w warstwie kryminalnej, ba! autorka po raz kolejny zaskoczyła mnie tym, jak doskonale przewidziała przyszłość, jak uniwersalnie ujęła tematy, które przecież poruszała pod koniec lat 90tych, a jednak dla nas nadal pozostają aktualne. Co ciekawe, sama historia toczy się w 2058 roku, zatem i te przewidywanie przyszłości nabiera innego znaczenia, prawda? Czas akcji to jednak tylko przyjemne tło, taka ciekawostka, bo to, co nas interesuje, jak najbardziej pasuje do naszej współczesności. W tym tomie intryga kryminalna zabiera nas w poważne rejony osób, które same kończą swoje życie, co powoduje szukanie motywów, jak i zadaje pytania o predyspozycje genetyczne. Jest też coś, co zaciekawi fanów literatury i muzyki - jest mowa o sztuce i pytanie: czy nawet te najbardziej jej rozrywkowe rodzaje to faktycznie tylko i wyłącznie rozrywka? Zagadka kryminalna była tu więc dla mnie punktem wyjścia do ciekawych rozmyślań, choć i oczywiście w odpowiednim momencie ciekawiła - szczególnie w drugiej połowie, bo wtedy akcja zaczyna nabierać tempa. Polecam tę lekturę tym, którzy lubią kryminały oparte na zagadce, dedukcji, nie na makabrze oraz tym, którzy nie mają nic przeciwko wątkom romansowym w gatunku kryminalnym. Dla mnie nawet w tak romansowym tomie przeważają plusy nad minusami, więc będę nadal kontynuować swoją znajomość z główną bohaterką serii – Eve Dallas!