Parę lat temu, z zapartym tchem, śledziłam potyczki uczestników programu MasterChef. Od początku moim faworytem była Beata - doktorantka z Wrocławia. Kibicowałam jej, szczególnie wtedy, gdy zobaczyłam zwątpienie i łzy w oczach dziewczyny. Był to odcinek, kiedy uczestnicy mieli przygotować potrawę z dzieciństwa. Właśnie wtedy, mama Beaty, bardzo niepochlebnie wypowiedziała się zarówno o potrawie, jak i o córce.
Wierzyłam, że mimo wszystko Beatę stać na zwycięstwo i przeczucie mnie nie myliło - została MasterChefem i spełniło się jej marzenie - wydała własną książkę kucharską.
Aniołek przyniósł mi ten tytuł pod choinkę.
"Smaki marzeń" to, moim zdaniem, rewelacyjna i niesamowita książka kucharska. Pełna pomysłów, wskazówek oraz uśmiechu i pozytywnej energii autorki.
Myślę, że może mnie nauczyć nie tylko sporządzania konkretnych potraw, ale i ... filozofii gotowania.
To w jak perfekcyjny i niesamowity zarazem sposób, Beata przyrządza swoje dania, stawia ją bardzo wysoko w kategorii: Mistrz Kuchni.
Polecam wszystkim, książka zasługuje na sukces!!!
Żeby zachęcić Was jeszcze mocniej, podaję tytuły rozdziałów:
"Na mniejszy apetyt", "Przy rodzinnym stole", "...gdy przyjdą goście", "Restauracja w twoim domu", "Małe co nieco na poprawę nastroju", "Moje laboratorium smaku".