W ramach mega romansowego nastroju przeczytałam kolejny Harlequin - ocena jest, jak zwykle, na tle innych Harlequinów. Nie jest to złe, nie jest to dobre. Ot - przeciętne.
Acz na plus należy zaliczyć dużą ilość Andaluzji w Andaluzji. I klimatu hiszpańskiego i ciekawostek regionalnych. Rzadko trafia się Harlequin, który dzieje się w... A ten się dzieje.
Jeśli zaś chodzi o fabułę. No cóż. Od początku wiadomo kto z kim i w którym zbożu. Jak zwykle. Ale biorąc do ręki Harlequina, przeciez nie spodziewamy się wysublimowanej fabuły, nagłych zwrotów akcji i pióra noblowskiego.
Jest dobrze. I tyle wystarczy.