Czasami zastanawiam się, dlaczego nie potrafię odpuścić sobie niektórych autorów, mimo że często mnie rozczarowują. Może wynika to ze zwyczajnego przywiązania albo z przekonania, że mogłabym coś stracić, gdyby dany pisarz nawiązał jednak do swoich najlepszych tytułów. Najlepszym przykładem jest tutaj Max Czornyj, który potrafi stworzyć powieści genialne, ale też takie trudne do ocenienia pozytywnie mimo sympatii do jego twórczości.
"Ślepiec" zdecydowanie mnie zachwycił, nie będę tego ukrywać, by zbudować sztuczne napięcie. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to jedna z pierwszych książek Czornyja, jeszcze z tych czasów, gdy nie pisał taśmowo, ale i tak widziałam sporo negatywnych opinii.
Ta seria różni się od tej lubelskiej, lecz dla mnie to naturalne i na pewno nie powinno być używane jako zarzut. Gdyby miała być taka sama, to również dobrze śledztwa z Gdańska też mógłby prowadzić komisarz Deryło. Tutaj dla odmiany mamy komisarz Lizę Langer, postać niebanalną i zdecydowanie potrzebną polskiej literaturze. Mi przypadła do gustu od samego początku i jestem bardzo ciekawa jak będzie się rozwijać jej relacja z Orestem Rembertem - niezwykle tajemniczym profilerem.
Pierwsza sprawa, z którą ten duet się mierzył, była niezwykle makabryczna i złożona. Początkowo wydawała mi się brutalna, ale dość oczywista, dopiero z czasem odkrywałam kolejne wątki, które czyniły ją o wiele bardziej skomplikowaną. Na pewnym etapie zupełnie się w nich pogubiłam i czekałam już na wyjaśnienie całej intrygi przez autora. I absolutnie się nie zawiodłam. Może zabrakło mi trochę drogi do odkrycia tożsamości sprawcy przez Lizę, ale pewnie wynikało to z tego, żeby byłam kompletnie zaskoczona.
"Ślepiec" to świetny początek drugiej serii kryminalnej Maxa Czornyja. Można w nim odnaleźć najlepsze elementy stylu autora, a dodatkowo pełną swobodę, której Deryle brakowało. Mocna sprawa do rozwiązania i wyjątkowy duet śledczych to prosty przepis na doskonałą powieść, a gdy bohaterowie zdają się skrywać jeszcze wiele tajemnic, to stanowi to najlepszą zachętę do sięgnięcia po kolejny tom.
Moje 9/10.