Trzy opowiadania Ludwika Heringa, Ślady, Zieleniak i Meta, będące przejmującym zapisem tragicznych losów mieszkańców warszawskiego getta, powstały tuż po wojnie, w 1945 roku. Zostały opublikowane w „Kuźnicy” i tygodniowym dodatku literacko-satyrycznym „Głosu Ludu”. Z noweli Meta trzy środkowe rozdziały odrzuciła cenzura. W Wyborze opowieści wojennych, wydanych przez Instytut Literacki (Rzym 1947) w opracowaniu Herlinga-Grudzińskiego, proza Heringa znajduje się pośród utworów takich pisarzy jak Kazimierz Wierzyński, Adolf Bocheński, Maria Kuncewiczowa, Józef Czapski, Arkady Fiedler, Jerzy Andrzejewski, Melchior Wańkowicz, Maria Czapska, Maria Dąbrowska. Niewiele później fragmenty opowiadań ukazały się w Wypisach szkolnych dla klasy VIII szkoły podstawowej (Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa I947).
Getto żyło Warszawą – Warszawa żyła gettem. Każdy wiedział o tym, każdy z tego korzystał, prócz tych czystych, co korzystając, nie chcieli o tym wiedzieć. Warszawa żyła gettem jeszcze długo po jego śmierci – aż do własnego końca. Getto było sercem Warszawy. W ciągłym pulsowaniu przyjmowało i wydzielało: poprzez wachy, mety, dziury – jak przez aorty, arterie tętnic i stukrotne rozgałęzienie żył, aż do naczyń włoskowych ożywiających najtajniejsze tkanki miasta. Przez przekupione wachy przy głównych wjazdach szedł szmugiel autami, wozami, wózkami i karawanami. Szedł szmugiel przez stałe mety: tajne przejścia aryjskich terenów przyległych do getta; szedł przez dziury w murze – wybijane i zamurowywane kilkanaście razy w ciągu jednej nocy; szmugiel przez kanały i rynsztoki pod murem; wreszcie szedł szmugiel przez zjeżony szkłem mur, którego każdy dowolny punkt na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów strzeżonego obwodu – pewnej chwili – za pieniądze, za ryzyko życia mógł być przekroczony.
fragment opowiadania „Meta”
Getto żyło Warszawą – Warszawa żyła gettem. Każdy wiedział o tym, każdy z tego korzystał, prócz tych czystych, co korzystając, nie chcieli o tym wiedzieć. Warszawa żyła gettem jeszcze długo po jego śmierci – aż do własnego końca. Getto było sercem Warszawy. W ciągłym pulsowaniu przyjmowało i wydzielało: poprzez wachy, mety, dziury – jak przez aorty, arterie tętnic i stukrotne rozgałęzienie żył, aż do naczyń włoskowych ożywiających najtajniejsze tkanki miasta. Przez przekupione wachy przy głównych wjazdach szedł szmugiel autami, wozami, wózkami i karawanami. Szedł szmugiel przez stałe mety: tajne przejścia aryjskich terenów przyległych do getta; szedł przez dziury w murze – wybijane i zamurowywane kilkanaście razy w ciągu jednej nocy; szmugiel przez kanały i rynsztoki pod murem; wreszcie szedł szmugiel przez zjeżony szkłem mur, którego każdy dowolny punkt na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów strzeżonego obwodu – pewnej chwili – za pieniądze, za ryzyko życia mógł być przekroczony.
fragment opowiadania „Meta”