Zabierając się do lektury tej książki, skuszona opisem wydawcy nie zdawałam sobie sprawy, w co się pakuję. Przyznać muszę, że dawno już książka mnie tak nie zmęczyła i sprawiła, że jedyne, o czym myślałam to to kiedy dobrnę do końca. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, gorącego i tajemniczego a... zupełnie nie poczułam klimatu tej historii, i nie jest to winą tego, że zaczęłam tę przygodę od kontynuacji (tak, to drugi tom), a bohaterowie i ich zachowanie stało się w pewnym momencie po prostu nużące, brakowało mi opisów Ibizy a te, które już się pojawiły, zupełnie nie oddały klimatu i specyficznej atmosfery tej wyspy.
Nie chciałabym pisać, że ta książka jest zła, bo w sumie taka nie jest, i jestem przekonana, że wielu osobom przypadnie ona do gustu- dla mnie jednak to nie jest to, czego się spodziewałam. Na pewno czysta się ją bardzo szybko i jeśli przymknie się oko na to co napisałam wyżej, podejdzie się do niej na zupełnym luzie i bez żadnych oczekiwań, stanie się ona dobrą odskocznią i wstępem do całkowitego resetu. Napisana jest łatwym językiem, niewymagającym wielkiego skupienia, historia dwójki ludzi, którzy szukają swojego szczęścia...
Nie będę przytaczać fabuły, bo sam wydawca już wiele zdradza, i mimo wszystko nie chciałabym Wam czegoś zaspojlerować. W moim odczuciu pomysł na fabułę bardzo fajny jednak dla mnie zupełnie zaprzepaszczony, coś, gdzieś po drodze się rozjechało i wiele zostało przeoczone, bo czytając o "ramionach opinających białą koszu...