Opinia na temat książki Siedmiu mężów Evelyn Hugo

Siedem wesel i cztery pogrzeby, czyli Stefcia Rudecka na miarę naszych czasów.
Literacko kicz i grafomania, braki warsztatowe autorki biją po oczach, lapsusy translatorskie kłują w zęby, chciałam odłożyć po kilkudziesięciu stronach, bo lektura przyprawiała mnie niemal o migrenę, ale jednak zdzierżyłam i tak do końca to nie żałuję ;)

Chociaż to może moja wina, bo nie zauważyłam, że pozycja została zakwalifikowana nie do gatunku literatura piękna tylko romans, co wiele z moich zastrzeżeń tłumaczy i usprawiedliwia, więc mogę mieć pretensje tylko do siebie.
W tej kategorii nie liczy się bowiem nic innego niż emocjonująca historia miłosna wpleciona w pretekstową fabułę odgrywaną przez schematyczne postacie w ledwie zarysowanych dekoracjach. I dokładnie taki modelowy egzemplarz dostajemy, z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Nie chcę spojlerować, dlatego nie napiszę dużo więcej, ale mamy tu zakazaną miłość, którą z pewnych powodów trzeba ukrywać przed światem, co przysparza bohaterom moralnych rozterek i duchowych cierpień, a końcem miłości jest jedynie śmierć, och, ech i fontanny łez. Głębia psychologiczna letniej kałuży, za to melodramat, że palce lizać!

Można przeczytać po wyłączeniu wewnętrznego edytora tekstu (jeśli ktoś, tak jak ja, cierpi na tę przypadłość) i zaakceptowaniu prostego faktu, że poza manipulowaniem emocjami czytelnika tu się nic więcej nie wydarzy.

\