Siedem razy eks czyli co by było gdyby Bridget Jones czytała Cosmour.
Esther ma 29 lat, dozgonne przyjaciółki, dach nad głową i ukochaną pracę w której się spełnia, w zasadzie do pełni szczęścia brakuje jej tylko wielkiej miłości. Podlewana alkoholem i wrodzoną szczyptą szaleństwa kiełkuje w niej myśl, że oto jest na najlepszej drodze do staropanieństwa i samotności. Tak przecież być nie może!
Przypadkowy artykuł w babskim czasopiśmie rzuca książkę na właściwe tory. Ester za radą gazety postanawia spotkać się ze swoimi siedmioma byłymi chłopakami i poszukać wielkiej miłości, którą przegapiła. Ale co z tego wyjdzie?
Siedem razy eks to książka z mocnym vibem Bridget Jones. Momentami śmieszna, momentami bolesna a czasem tak żenująca, że to aż boli. Czyli taka, jaka powinna być komedia romantyczna. Główna bohaterka na łeb, na szyję rzuca się w wir poszukiwań wielkiej miłości zaniedbując przyjaciół i pracę. Niestety kiedy Ester na coś się uprze, to niema zmiłuj.
Możemy więc razem z nią przyjrzeć się jej siedmiu nieudanym związkom: partnerom dziecinnym lub zaborczym, toksycznym lub po prostu nijakim. Sama 29 latka wydaje się zaskoczona tym co odkrywa z czasem. Czy jednak ta jej droga przez miłosne męki doprowadzi ją w końcu do tego jedynego?
Musze przyznać, że wiem na czym polega fenomen książki Lucy Vine i wysokie noty, które d...