Kontynuuję moje czytelnicze plany w ramach
#czytamytruecrime i tym razem sięgnęłam po ,,Shadowman. Pierwszy w historii FBI portret psychologiczny seryjnego mordercy”. I był to bardzo dobry wybór, bo to kawał dobrego reportażu!
Profilowanie psychologiczne miało swoje początki już wiele lat temu. Jednak nie nadawano temu etykietki, a śledczy nigdy nie czerpali tak wiele z określenia prawdopodobnych cech sprawcy. Dopiero sprawa porwania siedmioletniej Susie Jaeger i brak przełomu korzystając z klasycznych metod skłania agenta specjalnego Dunbara do skorzystania z niekonwencjonalnych metod.
Gdy mężczyźnie kończą się dowody, a z zaginięciem dziewczynki zostaje powiązana również sprawa Sandry Dykman Smallegan, postanawia zgłosić się do agentów FBI Howarda Teten’a i Patricka Mullany’ego. Skonstruowali oni portret psychologiczny, który odegrał dużą rolę w schwytaniu sprawcy tych bestialskich zbr*dni.
Autor pokazuje nam historię z kilku perspektyw - obserwujemy śledztwo, poznajemy rodziny zaginionych i to, jak radzą sobie z ogromną stratą, a także opowiada o samym procesie tworzenia portretu psychologicznego.
Czytając tę książkę byłam niezwykle poruszona. To tak nieprawdopodobne, że mimo iż dziewczynki spały razem w jednym namiocie, sprawcy udało się porwać jedną z nich, a rodzice musieli czekać bardzo długi czas na poznanie odpowiedzi na pytania. Podziwiałam determinację i wytrwałość osób zaangażowanych w sprawę, ale również odwagę rodziców.
Czy każdy stworzony profil będzie odpowiadał poszukiwanemu/ej? Czemu opisany tutaj m*rderca zapisał się tak bardzo w pamięci wszystkich osób, które były zaangażowane w rozwikłanie tych historii? I wreszcie, czy uda się dowiedzieć, co stało się z Susie Jaeger? Sprawdźcie sami!