Napis na okładce książki mówi „Trzymająca w napięciu relacja o powstawaniu pierwszego w historii FBI profilu psychologicznego”. I ja się pod tym w 100% podpisuje, napięcie czuć od samego początku, aż do ostatniej strony.
Książka jest dopracowana w najmniejszym szczególe. Każda, nawet ta z pozoru nieistotna, informacja ma ogromne znaczenie dla całej sprawy. A czytelnik, ramię w ramię, ze śledczymi próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczych zaginięć.
W książce przedstawione są tezy na temat domniemanego sprawcy, które są bardzo szczegółowo wyjaśnione. Dzięki temu wiemy na jakiej podstawie specjaliści wysnuli takie wnioski. Autor podkreśla również jak długą i trudną drogę musieli przejść psychologowie, aby wzięto ich zdanie pod uwagę. Na szczęście udało się i cały ich trud nie poszedł na marne.
Książka opowiada też o ogromnym bólu utraty dziecka i cierpieniu rodziców. O ich sile walki i ogromnej sile wiary, która pchała ich do przodu i nie pozwalała się poddać.
Natomiast to, co mi się nie podoba, to nazywanie wariografu wykrywaczem kłamstw, z bardzo prostej przyczyny - on nie wykrywa kłamstw, a jedynie rejestruje reakcje organizmu. Rozumiem, że cześć czytelników z pewnością to wie, jednak błędne nazewnictwo przyczynia się do utrwalania błędnych przekonań.
Nie mniej jednak, wybaczam ten wykrywacz kłamstw i książkę serdecznie polecam!