Dobrze wie, jak zadawać ból. Będzie robił to nadal. A one będą cierpieć. Ofiarę obdzierano ze skóry żywcem. Ból bił z każdego rysu twarzy kobiety, jakby wciąż cierpiała, nawet po śmierci. Oczy miała wytrzeszczone z przerażenia i wpatrzone w pustkę. Na nocnym stoliku leżała elektryczna lokówka. Każde z obrażeń wystarczało, by ofiara straciła przytomność, ale nie dano jej chwili wytchnienia. Podobnie jak przy poprzednim morderstwie, w powietrzu czuć było amoniak. Kolejne zabójstwa cechuje coraz większe okrucieństwo. Detektyw Frank Quinn wie, że żeby schwytać „Rzeźnika” musi najpierw zrozumieć motywy jego działania. Żeby dojść do szokującej prawdy, będzie musiał cofnąć się w przeszłość – odkryć i połączyć ze sobą fakty pozornie nie mające nic wspólnego z sadystycznymi morderstwami popełnianymi w Nowym Jorku. Morderca cierpliwie zmierza do celu. Tylko on zna reguły gry i tylko on wie, że ofiary są jedynie narzędziami. Plan jest perfekcyjny, jego realizacja – doskonała, jednak cel musi pozostać ukryty. „Rzeźnik” zbliża się do niego coraz bardziej. Jest już o krok.