Opowieść zaczyna się w ostrowieckim atelier fotograficznym Kołeckich. Utrwalone na szklanych kliszach miejsca, ludzie i wydarzenia uchylą rąbka tajemnicy o dawnym mieście i jego okolicach. Podróże w czasie to sekretowa specjalność. Kilkanaście stron dalej wybitny aktor Roland Głowacki zachwyca publiczność rolą mordercy. Nie jest jednak tak przerażający jak błyszczące w słońcu ślady krwi pozostawione na śniegu w Bałtowie. Podobno proboszcz Fudalewski nie żyje! Niepokój wzmaga niespodziewany wybuch. Przechodnie szepczą, że to urwisy z ulicy Trzeciaków znalazły kostki trotylu i minę przeciwczołgową. Zbliża się wizyta „Hubala”, Czesław Szymański „Wiaruchna” opracowuje plan porwania komisarza miasta, a oddziały ZOMO wkraczają do huty Nowotki. Zszargane nerwy może uspokoić jedynie chłodzące i regeneracyjne piwo z Browaru Saskich. Łyk złocistego trunku i już można podziwiać Władysława Hermaszewskiego za sterami MiG-a z… osiedla Pułanki.
Z kolejnych kart książki zerka na to wszystko zdumiony Gombrowicz, dumając nad tym, jak to się stało, że nie lubi tańczyć, grać w karty i jeździć konno. Ach… gdyby tylko urodził się później, zrelaksowałby się podczas Turnieju Miast albo spotkania z piłkarzami KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
Może Czytelnikowi uda się w końcu rozwiązać spór, co jest najbardziej tajemnicze: opatowskie podziemia, skarb odkryty w Denkowie czy skocznia narciarska na Kolonii Robotniczej? Czytanie czas zacząć!