Niesamowicie piękna historia! "Sekret indygo" Natashy Boyd to jedna z lepszych książek kwartału. Oczywiście spośród przeczytanych przeze mnie w tym czasie.
Przenieśmy się do Karoliny Południowej osiemnastego wieku. Powieść Natashy Boyd przybliża postać Elizy Lucas Pinckney, kobiety której życiorys warto poznać, czerpiąc z niego inspirację i siłę. Jakże potrzeba nam takich autorytetów!
W czasach w których kobieta stanowić miała jedynie ozdobę, którą miało obchodzić jedynie dbanie o konwenanse i dobre zamążpójście, oczywiście mówię o tej bardziej uprzywilejowanej klasie społecznej, Elizie pozostaje powierzone zadanie zarządzanie plantacjami pod nieobecność ojca. I tu zaczyna się niesamowita opowieść o ambicji oraz determinacji szesnastoletniej wówczas dziewczyny, która musi zmierzyć się z dyskryminacją, samotnością i rodzinnym oczekiwaniom, w której najbliżsi zaczną rzucać kłody pod nogi mimo, że powinni upatrywać w jej sukcesie własnego.
Jestem pełna podziwu jej zaangażowaniu w dążeniu do celu, instynktowi i odwadze, by wdrażać swoje pomysły, a jednym z nich jest właśnie uprawa indygo. Zachwycało mnie zaufanie, jakie pokładał w Elizie ojciec, a zauważmy że przedsiebiorczość dziewczyny, jak również jej przyjazne nastawienie w stosunku do niewolników skazało ją na pewnego rodzaju ostracyzm.
Wielowymiarowa, piękna, poruszająca! Co znajdziecie w tej książce? Ambicje, walkę o niezależność, niesamowitą dete...