"Scarlet" to drugi tom "Sagi Księżycowej", a zarazem kontynuacja "Cinder".
Głównymi bohaterami jest Scarlet i Wilk (jednak spokojnie, postacie z pierwszej części też grają tutaj znaczne role), a bajką z której autorka czerpała inspirację jest "Czerwony Kapturek".
Wiecie za co można kochać te książki? Za bohaterów. Zaczynając od zabawnego Thorne (który jest głównym bohaterem kolejnego tomu), zaskakująco ludzkiego androida Iko, brutalnego a zarazem troskliwego Wilka i nieustraszonej Scarlet.
Wilk jak i Scarlet, są zdecydowanie bardziej dojrzali, niż para z pierwszego tomu i ich historia jest piękna, a zarazem chwytająca za serce. Rozdziały są też w niektórych momentach bardziej brutalne, co trochę niszczy obraz spokojnej bajki. Choć czy o walce z Królową Księżyca można mówić, że jest spokojna? Wszak nie ma ona żadnych skrupułów.
Czy wspominałam już o Thorne? To zdecydowanie mój ulubieniec - samozwańczy kapitan, łamacz kobiecych serc, lekko za bardzo pewny siebie, ale nadający całej powieści trochę humoru.
Podsumowując, czekam na to co przyniesie mi "Cress", bo "Scarlet" zostawia czytelnikowi za dużo pytań i za mało odpowiedzi.