Wicepremier był ciągle przeciw, ale w większość rządowa pamiętała o swoim lewicowym rodowodzie i przegłosowała przyjęcie założeń przedstawionych przez wiceminister pracy i pomocy społecznej. Wtedy Kołodko wstał i oświadczył: Kierując się dobrem państwa, któremu grozi zrujnowanie finansów publicznych, oświadczam, że mogę współpracować z rządem, który do tego zagrożenia chce doprowadzić. Zabrał swoje zabawki i ruszył do wyjścia. Panie premierze, niech pan się jeszcze zastanowi- przestrzegł Leszek Miller. Kołodko nawet się nie obejrzał, przemaszerował przez salę i zniknął za drzwiami. Za moment ruszył za nim szef Kancelarii. Wkrótce przywołał posiłki w postaci mężnego serca Aleksandry Jakubowskiej, szefowej gabinetu politycznego premiera, i negocjacyjnego doświadczenia Danuty Hubner. Po mniej więcej godzinie w korytarzu obok Sali obrad znalazła się dyskutująca grupa: obie panie, Marek Wagner i... Grzegorz Kołodko. (fragment)