Spory zawód. Legendarna postać z dobranocek okazała się mało (z)nośna. Lapidarna forma, krótkie odcinki o przygodach szewca z Jiczina. Główny powód jęku, lista upomnień, z której nie jestem zadowolony, to malutkie rozdziały, przez co, zanim historia nabierze rauszu - ujrzymy jej zwieńczenie. Humor iście staroświecki - nie wiem, czy bawi, bo przez lekturę przebrnąłem nieco pochmurnie (nie liczę lekkich uśmieszków). Jedne historie potrafią zaskoczyć puentą - historia o smoku i olbrzymie chyba najlepsza. Gdyż po pierwsze: trzyma tempo, zaskakuje narracją, abstrakcyjnymi pomysłami oraz zbójnickimi metodami drąży skarb w marmurze. A po drugie - są klarowne, nietuzinkowe oraz wybijają się na tle albumu. Podobał mi się epizod, jak Rumcajs poznał swoją Hankę (dziewczynę różaną, białą jak mąka - niemal niepasującą do brodatego rozbójnika). Ptactwo i księżyc ratują sytuację - nie raz biorąc czynny udział w narratologii. Historyjki dla dzieci, ale to nie znaczy, żebym miał podchodzić do literatury bezkrytycznie. Za mało w tym uroku magicznego z ,,Muminek'', nie ma brawury z ,,Matyldy'', a postać Rumcajsa jest mało elastyczna i nie wykorzystana? Przeciętne epizody przepadają w pamięci - połowy historii nie zdołam powtórzyć w streszczeniu lektury! Za dużo tu jałowych konfliktów, brak głębszych antagonistów, Hanka nieco nadrabia w kreacji, ale nie dźwignie tej historii pod kątem narracyjnym. Dobra, kiedy siadasz na pięć minut i chcesz wiedzieć, co zmajstrował młynarz, a jutro wrócić d...