Rewelacja. Po prostu.
Na początku było ciężko się wgryźć - nie tylko w klimat tej powieści, ale również w jej język. Było to bowiem moje pierwsze spotkanie z książką z gatunku hard s-f, a że nie jestem ścisłowcem, ani nigdy nie interesowałam się specjalnie ani fizyką, ani chemią, ani biologią, to czasem zrozumienie pewnych rzeczy nastręczało mi problemów. Ale nie jest to wada. Wręcz przeciwnie - jest to nawet zaleta powieści, dodaje jej "autentyczności".
Do tego akcja rozgrywa w głębinach oceanicznych, co paradoksalnie dodaje powieści pewnej klaustrofobiczności, a przynajmniej ja to tak odebrałam. Wypływając na "zwiady" ryfterzy mają przed sobą wielką wodną przestrzeń którą mogą wykorzystać, a jednocześnie mają świadomość, że ta masa wody która daje im chwilową wolność, jest też w stanie w każdej chwili ich zmiażdżyć, co szczególnie widać gdy przebywają na stacji badawczej.
Jeżeli chodzi o samych bohaterów to jest to, wydawałoby się, mieszkanka bardzo depresyjna, w której skład wchodzą ludzie molestowani seksualnie za młodu, bici i poniżani, ze skłonnościami do izolowania się i agresji, a ich obrazu dopełnia pedofil, który staje się ich ofiarą. Dobór bohaterów nie był dla mnie dziwny, może trochę zaskakujący.
Było mi natomiast ciężko patrzeć na ich poczynania, na ich wybory i zachowania w sytuacjach kryzysowych, ale rozumiem, że był to celowy zabieg ze strony autora. Zabieg bardziej wpisujący się w szersze pojęcie tej powieści, w której ludzie to już nie ludzie, tylko jakaś sztuczna inteligencja, która majstruje przy ludzkim organizmie i psychice, aby później wykorzystać go do własnych, niecnych celów.
Generalnie, podsumowując - bardzo dobra książka. Nie jest łatwa, ale ma mocny przekaz i jest bardzo dobra w swoim gatunku.