Czy wiedzieliście, że niepozorny Zakleszczotek jest superbohaterem w świecie książek i starych woluminów? Krety to trochę psychopaci, trzymający sparaliżowane, wciąż żywe ofiary w swoich podziemnych spiżarniach, a sarna może sama zdecydować kiedy na świat przyjdzie jej młode, lub zawiesić ciąże, jeśli warunki są niesprzyjające?
Rozejrzyj się! To fascynujące kompendium wiedzy nietypowej. Autor wylicza dziesiątki gatunków owadów pasożytujących na larwach lub imaginis* swoich robalowych pobratymców. Opisuje motyle, podszywające się pod mrówki i pasożyty przenoszone drogą płciową. No bo na bogów chaosu, któż by się spodziewał, że biedronka może złapać chorobę weneryczną, albo że błonkówa, która potrafi zamienić uroczego Arlekina w niewolnika nazwana zostanie „Biedroń wiercioch”.
To była prawdziwa uczta i jeżeli kiedyś pojawi się kolejny tom, to jako pierwsza ustawię się po niego w kolejce. Świat przedstawiony przez Dariusza Dziektarza mnie zafascynował i wciągnął w niezwykłą podróż po uniwersum, którego na co dzień nie dostrzegamy. Po wszechświecie pełnym dziwów, cudów i robali, które wcale nie zamierzają cię ugryźć. Choć nie jestem fanką owadów, to jednak po przeczytaniu tej książki zaczęłam patrzeć na nie nieco przyjaźniej.
Przyjemny, nieco plotkarski ton, w którym utrzymana jest cała książka tylko potęguje pozytywne odczucia. Czytelnik ma wrażenie, jakby na chwilę przeniósł się do programu „z kamerą wśród wyjątkowych stworzeń” i dane mu było popodglądać życie tych cudaków wprost zza ich okien.
Jedynym, co moim zdaniem w tej książce mogłoby zostać lepiej dopracowane to dobór ilustracji. Niekiedy mieliśmy zestawienia żyjątek jedno w formie zdjęcia, drugie rysunku i mnie osobiście ciężko było wyobrazić sobie właściwą skalę ich wielkości. Również dobór zdjęć niekiedy był zaskakujący. Ot czytamy sobie o bzygach a tu nagle obrazek gołębia. Co prawda jest on gdzieś tam wspominany w tekście, ale jednak jako bohater poboczny, który nie wnosi za wiele do opowieści o tych małych udajcach, które przez całe życie podszywają się pod inne owady i robią to doskonale.
Rozejrzyj się! Dostaje ode mnie 9/10, jestem zachwycona tą książką i mam nadzieję, że pojawią się kolejne. Tę, szczerze polecam, nawet jeśli ktoś nie jest fanem przyrody, może tak jak ja gdy poznacie bliżej ten złożony mikroświat spojrzycie na niego nieco przychylniej.
*Tego też dowiedziałam się, dzięki tej książce. Forma dorosłą owada to imago, liczba mnoga tego słowa to imaginis.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Wydawnictwu Powergraph
#współpracarecenzencka
#współpracabarterowa
#współpracareklamowa