Niezwykła książka obyczajowa o różnych formach przemocy domowej, o tym jak łatwo można kogoś zranić psychicznie, ubeswłasnowolnić. Fizyczna przemoc jest oczywista, natomiast przemoc psychiczna bywa subtelna, początkowo niewyczuwalna, a działanie obu jest równie niszczące.
W tej historii właściwie wszyscy są ofiarami przemocy, no może poza Kamilą. Niektórzy, jak Grzegorz, są zarówno sprawcą i ofiarą przemocy. Jego bracia potrafili uwolnić się od toksycznej matki, on nie. Czy to było przyczynkiem nieszczęsnych zdarzeń w ich rodzinie? Dlaczego Lena nie widziała, jak kontakt z ojcem wzbudza strach w dzieciach? Czy warto na siłę utrzymywać rodzinę i narażać je na permanentny, wzrastający stres i strach?
A Kamila? Była pozbawioną empatii, egoistyczną tyranką. Tacy ludzie nie powinni mieć dzieci. A jej mąż? Dlaczego pozwalał jej manipulować wszystkimi?
Magda Parus poruszyła bardzo trudny temat. Wywiązała się z zadania znakomicie. Tę książkę powinni poznać wszyscy: żony, matki i teściowe, mężowie i dzieci... by nigdy nie pozwalać sobie i innym w swoim otoczeniu na stosowanie terroru psychicznego.
Podoba mi się też forma powieści: kolejne obrazy z życia, coraz dramatyczniejsze scenki rodzajowe osadzone podczas kolejnych Wigilii. Wzrastające napięcie i dramatyzm zdarzeń. Nie oderwałam się nawet na minutę w trakcie czytania... nie sposób.