'' Panowanie trzeźwego rozsądku załamuje się , cieniutka warstwa logiki zostaje zdrapana , grozi nadejście epoki w której wielkie , pod pewnymi względami niezmiernie wybujałe zwierzę w człowieku odnajdzie siebie ''
Ktoś z czytelników napisał że ta książka jest o narodzinach zła i ja w całości zgadzam się z tą opinią . To zło nie spadło na naród niemiecki i w dalszej konsekwencji na narody w sumie całego świata , nagle i znikąd . Ono rodziło się kilka lat i w bólach . W bólach kłamstwa , nienawiści i w końcu niedowierzania .
Ta powieść wyzwoliła we mnie mnóstwo emocji , najwięcej chyba złości na ówczesnych Niemców , że okazali się tak głupi , że pozwolili się tak omamić , że w końcu nawet jak już wierzyli w to co tylko nieliczni ośmielili się mówić głośno , udawali że nie widzą i nie wiedzą co się w koło dzieje . Oczywiście byli też i tacy którzy zacierali ręce i wykorzystywali sytuację . Bezczelnie wyciągając swoje brudne łapy po coś co nie było ich .
Rodzina Oppermann to stara , z tradycjami , rodzina berlińskich Żydów . Opowieść zaczyna się w listopadzie 1932 roku od przedstawienia nam czytelnikom najstarszego z rodu , seniora Gustawa Oppermana . Gustaw właśnie kończy pięćdziesiąt lat i w myślach podsumowuje swoje życie i jest z niego zupełnie zadowolony . Czuje się młodo , jest zdrowy i wysportowany . Kobiety wciąż jeszcze się za nim oglądają , no i jest szefem dużej firmy meblowej będącej w rękach rodziny od zarania dziejów . Powodzi mu się...