"Młody człowiek, którego pani Teresa Osieńska wciąż spotykała w ciągu ostatnich trzech dni swego pobytu w Wenecji, jechał tym samym pociągiem co i ona. Pani Teresa zobaczyła go z wagonu w chwili, gdy wychodził z budynku stacyjnego na peron i naumyślnie stanęła w oknie. Ale młody człowiek przeszedł koło okna, nie odwracając głowy. Miał wyraz twarzy trochę zamyślony i trochę znudzony. Tragarz niósł za nim dwie walizki z doskonałej skóry, z których jedna była zupełnie nowa a druga mocno podniszczona. Na obu pstrzyły się kolorowe nalepki najrozmaitszych hoteli. Na nowej walizce pani Teresa zdążyła przeczytać "Monte Carlo", i ten napis, wydrukowany w półkole białemi literami na niebieskiej kartce, wywarł na niej niemiłe wrażenie. O tej porze, w końcu lipca, z Monte Carlo mógł powracać tylko nałogowy gracz. Zaraz jednak zdała sobie sprawę z dowolności tego przypuszczenia. Przecież na walizce nie było napisane, kiedy właściciel jej wyjechał z Monte Carlo."