Callie to syrena, która od lat nosi bransoletkę z ogromnej liczby koralików. Każdy z nich symbolizuje przysługę od Negocjatora, który w każdej chwili może zażądać ich spłaty, czego do tej pory nie robił. Po 7 latach odwiedza ją niespodziewanie, oczekując od niej pomocy w sprawie tajemniczych zaginięć kobiet, które wracają w trumnach z dziećmi przyciśniętymi do ciała. Callie i Negocjatora łączy jednak coś więcej, niż misja i umowa...
"Rapsodia" to otwierające serię lekkie i przyjemne w odbiorze romantasy, które intryguje wyzwaniem postawionym przed bohaterami z mroczną nutą w postaci antagonisty i jego dokonań
Zdecydowanie autorka stawia w pierwszym tomie na wnikliwe zarysowanie części romantycznej i relacji między bohaterami. Przeskoki między teraźniejszością a przeszłością sprzed siedmiu lat, ukazują dramatyczne okoliczności ich spotkania i pierwszych przysług, a także kolejne etapy budowania głębokiej więzi oraz tajemnicę wieloletniej przerwy w znajomości. Atmosfera i napięcie między Callie a Desem jest na wysokim poziomie od samego poczatku, iskierki pożądania przeskakują przez kolejne strony i namiętność mniej lub bardziej subtelnie towarzyszy przez praktycznie całą historię, wzbudzając sporo emocji. Trochę mi tu zabrakło proporcji co do ilości wątku romantycznego a fabularnego, toczącego się tu nieco w tle, niemniej pióro i styl autorki były tak przystepne, że przez całość się wprost płynęło z dużym zaangażowaniem.
Zaintrygował mnie antagonista, który dodał naprawdę ciekawego, mroczniejszego sznytu całości, a jego zbrodnie były zaskakujące w swoim wyrachowaniu. Nie otrzymujemy odpowiedzi na wszystkie pytania związane z tym motywem, co zostawia furtkę do kolejnego tomu i zaostrza na niego apetyt. Podobnie jestem zresztą ciekawa rozwinięcia świata przedstawionego, bowiem interesująco łączy on świat magiczny z rzeczywistym w swoim urban fantasy, gdzie syreny oglądają HP, a elfy krążą wśród ludzi.