„Rapsodia” to pierwszy tom. Jest to świetny romans osadzony w świecie fantasy. Właściwie cała akcja to opis relacji głównych bohaterów i mnie osobiście bardzo ta książka przypadła do gusty. Główna bohaterka i jej uczucia nie są słodkie i naiwne. Są raczej dojrzała. Nie zabraknie tutaj również momentów kiedy robi się dość niebezpiecznie, ale myślę, że w 2 tomie będzie tych momentów więcej oraz to, że bardziej nam autorka przybliży Zaświaty. W tej części niewiele o nich wiemy.
Callie poznajemy w momencie gdy zabiła swojego ojczyma i zawarła umowę z Negocjatorem, by nie trafić do więzienia. Na jednej przysłudze nie skończyło się i Cherubinka uzbierała dość pokaźną bransoletkę z koralami, którą będzie musiała kiedyś spłacić. Pewnego dnia Negocjator znika na długie 7 lat. A po tym czasie nagle pojawia się i bawi się z Callie w prawdę czy wyzwanie. W ten sposób ona spłaca swoje długi a pojedyncze korale znikają.
Laura Thalassa wspaniale wykreowała tutaj bohaterów. Callie ma moc syreny. Potrafi nakłonić innych by zrobili i myśleli to co ona chce. Jej skóra lśni, zwłaszcza gdy w pobliżu znajduje się Des. Jej chłopak Elie, jest zmiennokształtnym i myślę, że skoro już jego postać tu pojawia się, to powinno być jej więcej. Jest i Negocjator – Desmond Flynn, Król Nocy i Elf z skrzydłami, których nie każdemu pokazuje. Nazywa Callie Cherubinką. I to właśnie jego postać jest najbardziej intrygująca i najbardziej ją polubiłam.
Książka posiada dwie linie czasowe. Dzięki czemu możemy lepiej poznać Callie i zrozumieć co ją skłoniło do zabicia ojczyma, oraz Desmonda, który przez wiele lat nie pojawiał się u swojej Cherubinki. Dlaczego podjął takie decyzje?
Akcja książki jest zróżnicowana. Na początku posiada swoje tempo, a później przyspiesza i nie można złapać tchu. To co dzieje się w drugiej połowie książki, sprawia, że nie można już od niej oderwać się ani na chwilkę.
Już nie mogę doczekać się kontynuacji.