Kondycja naszej piłki nożnej jest,oględnie mówiąc, dosyć słaba. Sławę przynoszą jej rozboje na stadionach, z użyciem wszelkich elementów jego samego, oraz uczynienie ich materią wybitnie ruchliwą. A sama piłka? Jedno jest pewne, ona nadal jest okrągła, a co do bramek? Cóż, bramki nadal są tylko dwie. Pomiędzy nimi uganiają się nie tyle zdolni piłkarze, co wszelakiej maści sponsorzy, prezesi klubów, trenerzy, sędziowie, a w szczególności politycy, którym z tego ruchu, kondycji nie przybywa. My, wielbiciele sportu, już nie wychodzimy na stadiony, wolimy zacisze własnego kąta, bezpieczeństwo ścian, i magię srebrnego ekranu. A i to coraz rzadziej... bo przecież czy jest co oglądać, czym się pasjonować? Gdzie ta piłka, gdzie te gole, gdzie mężczyźni, którzy burzyli w nas krew? Jan Tomaszewski słynie z tego, iż potrafi wyłożyć swoje racje wprost i bez ogródek, ale stworzenie tej pozycji, na pewno nie przysporzy mu przyjaciół. Macie oto przed sobą książkę, wprost rozdziewającą naszą piłkarską klikę, z każdego rodzaju osłony. Tomaszewski wprost i nie przebierając w słowach, krytykuje każdego, kto mu się nawinie. Głównie skupiając się na PZPN-ie i Michale Listkiewiczu. Czy ma rację? Musicie ocenić sami, na pewno należy mu oddać to, iż ma odwagę. Na książkę złożyło się pięć rozdziałów, aneks, oraz spora ilość, jak na niewiele ponad dwustustronicową broszurę, biało-czarnych, oraz kolorowych zdjęć. Kolejno autor zajmuje się: sobą, sobą, znowu sobą, a dopiero po jakimś czasie szkoleniowcami, trenerami (Kazimierz Górski, Jerzy Engel, Zbigniew Boniek, Paweł Janas) oraz tym co najbardziej sycące pieczeniarzy - aferami. Język określić można łagodnie, jako bezpardonowy. Bardziej pasujący do tzw. dresiarzy, którzy za całe zło obarczają innych, nie siebie, niż mężczyzny, którego wiek winien pretendować do statusu mędrca. Problem największy tkwi jednak w tym, iż najważniejszy w tej pozycji nie jest sport, ale on sam - Jan Tomaszewski. Istotna jest jego odwaga i wyimaginowany strach przed więzieniem, za wygłaszanie tez niezgodnych z polityką klubów. Istotne jest to, iż on jest jedynym prawdziwym. Nie dziwota, iż już na drugiej stronie, wydawnictwo odcina się od przedstawionych w tej pozycji racji... Tak więc, dlaczego wydano tę książkę? Może to zaledwie przedsmak biografii piłkarza i trenera? Bardzo wiele w słowach Tomaszewskiego goryczy, oraz bólu. Jednak czy on sam, wie jak uzdrowić sport, który podobno jest zdrowiem?