Wywołującemu przemienienia „słowo” jawi się gestem magicznym, ostatnią staje się deską ratunku potrzebującemu zbawienia, zasłoną dymną bywa dla złoczyńcy, hermeneucie źródłem musi być znaczenia, libertyn gra nim bez reguł w niemocy zmysłów spełnienia, pretekstem jest inkwizytorom wolności szukającym pewności uwolnienia, dla Don Juana bywa uwodzenia narzędziem w samotności usprawiedliwieniach, kapłanowi Boga mowę naśladuje, nim dandys chciałby ozdobić naturę, hedoniście konieczne nie musi być wcale... A co z nimi wszystkimi czyni poeta?... Poezję z wielości jego postaci uprawia w zapale.