Tytułowy przypadek Justyny z najnowszej książki Piątka z powodzeniem mógłby stanowić kanwę scenariusza odcinka serialu "Z archiwum X". Mógłby, gdyby bohaterami powieści Piątka byli nieustraszeni agencji FBI, a nie piekielnie inteligentny, cyniczny "najsłynniejszy polski psycholog". W dodatku - koneser i miłośnik paradoksów. Dlatego zagadka nagłych śmierci tych, którzy w jednym momencie stają się "workami na kości i podroby" bardziej ma związek z przewrotnością ludzkiej psyche, niż z tajemniczą ingerencją sił nadprzyrodzonych. Bohater i zarazem narrator książki, Andrzej Jacyna, snuje makabryczną opowieść pełną rwanych wątków i licznych retrospekcji. Ludzie, o których opowiada, mają jedną wspólną cechę; trawestując Goethego "są częścią tej siły, która wiecznie dobra pragnąc, czyni wieczne zło". Piątek w swojej książce eksperymentuje z pojemnością takich pojęć jak dobro i zło, rozkosz i śmierć, kara i ulga, więzienie i wyzwolenie. Napina je maksymalnie, by chłodno i precyzyjnie udowodnić, jak bardzo są tym samym. Anempatia, czyli programowy brak emocji, to cecha wyjątkowo ceniona przez narratora książki Piątka. Historia kryminalna pod tytułem "Przypadek Justyny" jest przykładem takiej właśnie - anempatycznej literatury w najczystszej postaci. Prawdopodobnie dlatego, paradoksalnie, zadaje coś w rodzaju intelektualnej rozkoszy i bólu.