Odczytanie sensu dosłownego i ukrytego w aforystyce Wojciecha Edmunda Zielińskiego – budowanej zwykle na paradoksach i antytezie za pomocą najmniejszej ilości słów – to doskonała intelektualna zabawa zostawiająca w pamięci: • dewaloryzującą ocenę obiektu kpiny […]; • gorzką refleksję nad uniwersalnością obyczajowo-filozoficznej, metaforycznej zagadki, której rozszyfrowaniu, czy też rozwiązaniu, można by poświęcić sążnisty artykuł […]; • dowcipną ilustrację sprawdzenia słuszności hipotezy […]; • zabawną grę słów łatwo wpadającą „w ucho”, która upubliczniona zapewne oderwie się od Autora i często powtarzana będzie żyć własnym życiem […]. […] lektura czytanych na „wyrywki” aforyzmów dostarczyła mi wiele satysfakcji […]. To metaforyczne ,,przymrużenie oka” Wojciecha Edmunda Zielińskiego ,,zwiększyło głębię ostrości [jego] widzenia spraw ludzkich”, o których w całym zbiorku mowa. […] aforyzmy w szufladzie to martwe litery; ożywają w kontakcie z czytelnikiem, który nasyca je swoimi sensami zmuszony do refleksji talentem ich twórcy, otwierającego nowe przestrzenie tego namysłu.