Zdradziłem powieść kryminalną urzeczony mrokiem romantyzmu średniowiecza, mimo że przeczuwałem, jak ten romantyzm jest złudny; stwarza go bowiem mgła oddalenia, a nie warunki życia i postępki ludzi tamtych czasów. Studia nad źródłami historycznymi potwierdziły moje wrażenie. Owszem, był i romantyzm, tyle tylko, że znaleźć go można jedynie w pieśniach wagantów, rycerskich zwyczajach, w adoracji wybranych dam serca przez tych, którzy poza szukaniem przygody nic innego nie mieli do roboty. Ale był też i twardy, współcześnie bezwzględny realizm. Bo tylko warunki materialne uległy zmianie, natomiast problemy bytowania pozostały te same. A więc to, co stanowi treść tej książki, walka wywiadów, była równie zażarta, bezwzględna i pełna podstępów. Zamiast pistoletu była jedynie kusza, zamiast mikrofonu podsłuchowego - szpara w oknie lub w drzwiach, a zamiast samochodu - koń. Ale człowiek i jego poczynania pozostały te same. I właśnie ta bliskość, ta aktualność tamtego skłoniła mnie do dokonania próby przybliżenia owych czasów czytelnikowi. Starałem się zrobić to tak, aby znajdując rozrywkę znalazł również i prawdę historyczną.