Nawet jak na Harlequin jest to strasznie nędzne. Fabuła jest durno-naiwna. Ale jest jeden ogromny plus. Rzecz dzieje się w Szwajcarii. I ta Szwajcarię widać, słychać i czuć. Myślę sobie, że byłby to niezły przyczynek do przewodnika po regionie, choć ten cały romans wypadałoby trochę zmienić. Nawet bardzo zmienić.