Fragment książki:
Żołnierze Onesti, już zaniepokojeni, szybciutko opuścili przejście, nerwowo zerkając na turnie.
- Prędko! - krzyknął Dor.
Arnold i Grundy pomknęli przez przejście, Smash i Iren zawahali się.
- Szybciej! - ponaglił ich Dor. - Przechodźcie, zanim magia zniknie!
- A ty? - spytała Iren.
Skoncentrował się.
-Żołnierze, odwrót! - zawołał pierwszy głaz. - Idą na nas!
Ze skał niosły się odgłosy wspinaczki.
- Bez ciebie nie pójdę! - uparła się Iren.
- Muszę odwrócić ich uwagę, dopóki nie przedostaniecie się przez to przejście! - zdenerwował się.
- Nie dasz rady, jak...
Głosy zamilkły. Magiczne pole zniknęło.
-Jak Arnold będzie za daleko – dokończyła.
Powracali zaskoczeni zniknięciem wroga żołnierze. Za chwilę ich dostrzegą, bo blask księżyca był zbyt jasny, żeby można się było skryć na otwartej przestrzeni.