Mamy XXVII wiek. Świat, czyli cały Układ Słoneczny podzielony jest na dwa supermocarstwa Chiny i ONZ pod dowództwem USA. Po okresach burzliwych panuję bardzo niestabilny pokój. Odkrycia dokonane przez ONZ na Merkurym jeszcze bardziej destabilizują region. Dzięki tym odkryciom ONZ może zaludnić Proximę Centauri. Jednak chętnych nie ma, a więc przymusowo wywozi się ludzi i w małych grupkach osiedla na nowej planecie. Poznajemy historie poszczególnych grup. Jednym z nich jest Yuri, postać z dość skomplikowaną przeszłością. Pierwsza część powieści jest zdominowana przez historię tego osadnictwa, trochę na wzór „dzikiego zachodu”. Przyznaję się, że dla mnie miejscami nużącą. Jednak, kiedy mamy prowadzoną powieść wielowątkowo, to te wątki kiedyś się muszą spotkać. Poznajemy też tajemnicę, którą skrywają ten świat. Czy interesy polityczne i gospodarcze w Układzie Słonecznym mogą doprowadzić do zagłady ludzkość? Jakie może mieć znaczenie sztuczna inteligencja? Czy jest coś ponad lub obok nas co tym wszystkim włada i kieruje? Jeszcze się nasuwa wiele pytań, na które w tej książce znajdziemy odpowiedzi. Jednak pozostają też pytania bez odpowiedzi, a więc czekamy na następny tom.
Proxima nie jest wybitnym dziełem, ale jest ciekawa i dobrze się czyta, chociaż bardzo nierówna. Wzbudza też refleksje nad naturą człowiek, do czego jest w stanie się posunąć, aby zdobyć to co chce. Czy jest w stanie doprowadzić do samozagłady.